Jak co roku także i w tym tematem tabu wśród studentów (zwłaszcza tych z pierwszego roku) ponownie stały się historyjki o nawykach, wybrykach czy powiedzonkach egzaminatorów i innych prowadzących zajęcia. Czasem są one dowcipne, ale częściej – mrożące krew w żyłach.
Te ostatnie budzą największe zainteresowanie, czasami nawet przerażenie… I te właśnie najchętniej przekazujemy dalej, by pożalić się z jakimi to „świrami” musimy pracować.
Do zabawnych sytuacji dochodzi wszakże, gdy spotyka się dwóch studentów studiujących na dwóch różnych uczelniach, czy nawet w dwóch różnych miastach. Wtedy bowiem okazuje się, że oboje mają do opowiedzenia tą samą historyjkę. I jak tu odgadnąć, która z nich jest prawdziwa?
Niektórzy twierdzą, że są to po prostu „przystosowane” do danego nauczającego dowcipy. Inni sądzą, że jest to fantazja studentów. Jeszcze inni święcie w nie wierzą. My jednak nie będziemy próbować rozstrzygać, która wersja jest poprawna.
Jedno jest pewne: przyjemnie jest czasem posłuchać takich anegdot. Dlatego zapraszamy was do współpracy. Nadsyłajcie zasłyszane przez siebie opowieści, czy nawet dowcipy.
Na początek kilka „historyjek”, które sami zebraliśmy.
Sesja. Kolejka przed gabinetem egzaminatora. Ten zaś zmęczony, wychodzi przed gabinet i mówi: „Od tego momentu zaliczam egzamin tylko tym, którzy podadzą mi indeks w jakiś oryginalny sposób”. Zdającym taka forma egzaminu przypadła do gustu, ale pomysły topniały z każdą minutą. Jeden ze studentów po prostu wrzucił indeks do gabinetu. Po chwili w ten sam sposób otrzymał indeks. Oczywiście z 5.
Sesja. Nieprzygotowany student odpowiada na pytanie postawione przez egzaminatora. Ten zaś po 5 minutach kładzie się na ziemi. Na pytanie zdziwionego studenta co robi, odpowiada: „Zniżam się do pańskiego poziomu”.
Sesja. Dwóch kompletnie nieprzygotowanych studentów wchodzi do gabinetu i wręcza (słynącemu z pociągu do alkoholu) profesorowi 3 butelki Wyborowej, mówiąc przy tym: „Trzy za trzy”. Na co profesor zabierając tylko 2 butelki: „Dwa za dwa”.
Wiosna. Ćwiczenia. Prowadzący do studentów: „Duszno tutaj. Proszę otworzyć okno i tak nie ma tutaj żadnych orłów.” Po skończonych zajęciach jeden ze studentów podchodzi do doktoranta: „Pan także drzwiami?”